22 stycznia 2011

JEDZ,MÓDL SIĘ I KOCHAJ!

Wczorajszy wieczór upłynął pod hasłem "Jedz,módl się i kochaj" za sprawą filmu, który obejrzałam z dziewcznami. Miałyśmy babski wieczór i niespodziewanie pojawił się film. Z początku byłam bardzo sceptycznie nastawiona, ponieważ spotkałam się z mało pozytywnymi opiniami na jego temat, a tym bardziej, że byłam zachwycona książką Elisabeth Gilbert, więc doszłam do wniosku, że film nigdy nie dorówna książce i nie poszłam do kina. A tu niespodzianka! W domowym zaciszu, przy lampce wina i w gronie dziewczyn, film oglądało się rewelacyjnie!


Nie chcę opowiadać całej fabuły, żeby wam nie zepsuć całej przyjemności. Książkę przeczytałam prawie dwa lata temu i pochłonęła mnie bez reszty. Prosty, lekki język, czyta się jednym tchem. Ale najważniejsze jest w niej jedno, że zmusza Cię do przemyśleń nad własnym życiem i dodaje wiele odwagi w podejmowaniu decyzji. To uczucie sprzed dwóch lat, wczoraj znów wróciło do mnie...
Mam ochotę znów gdzieś wyjechać (znaczy się już wiem, ale ciiiii...), żeby spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy, żeby pewne rzeczy w sobie poukładać, zadbać o swoje zdrowie fizyczne i psychiczne. Znów mam w sobie tę odwagę i ogromne pragnienie zmiany. Nie planuję. Życie już napisało dla mnie scenariusz, ja tylko czekam, żeby wykonać następną scenę...

Polecam książkę i film! Dla tych, którzy chcą zmiany oraz odbudować swoje szczęście i wewnętrzną równowagę.


A tutaj przy czym spędziłyśmy wieczór. Zwykłe parówki zrobiły furrorę!

PARÓWKI W CIEŚCIE FRANCUSKIM

ciasto francuskie
parówki
ser żółty
siemie lniane
jajko

Ciasto francuskie (kupuję gotowe w Lidlu albo Biedronce, jak mam więcej czasu to zrobię sama ;) kroimy na 8 prostokątów. Parówki kroimy na pół, plasterki sera w trójkąty. Parówki zawijamy serem, a później ciastem francuskim. I tak osiem razy. Następnie rozbełtanym jajkiem smarujemy ruloniki i posypujemy siemiem lnianym. Pieczemy w 200 C przez 25 min. Samo przygotowanie trwa 5 minut, a je się jeszcze szybciej ;) Najdłużej trwa samo czekanie na nie... ale warto!


Kończę dzisiejszego posta hasłem z filmu, żeby wszystko ułożyło się w życiu mimo przeszkód dnia codziennego. Tego życzę sobie i Wam. AVERTISSIAMO!!!


Miłego wieczora i słonecznej niedzieli!!!

2 komentarze:

  1. lepiej sie poucz integracji leniu zamiast jeść parówki i sie opijać winem! na babskie wieczory jeszcze bedzie czas w ferie!

    OdpowiedzUsuń
  2. hej Aga! a nam sie nie podobal film, wynudzilismy sie... uffff... moze trzeba bylo ten film na babski wieczor z parowkami zostawic :) jak tam hiszpania? sa newsy? zadne ciiii - gdzie jedziesz? :) musimy pogadac - masz chwile na skype? mamy pytania z prosba oa rade doswiadczonej :)

    OdpowiedzUsuń